poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Mało sympatyczne owady

Pogoda w ostatnich dniach była bardziej łaskawa dla rowerzystów, co wyraźnie było widać na ścieżkach rowerowych i drogach. Sama również intensywniej korzystałam z mojego dwukołowca, choć po deszczowych dniach ilość owadów, zwłaszcza wśród drzew lub nad wodą, bywa nie do zniesienia... Po kilku chłodnych i deszczowych dniach jednak, kiedy wreszcie zawitało do nas słońce, nie odmówiłam sobie wieczornego wypadu do Tyńca, co przypłaciłam niezbyt przyjemnym zdarzeniem (zderzeniem?). Wprawdzie tym razem moja biała koszulka z logo "Life Cycle" nie przyciągała całej chmary muszek, jak to zazwyczaj bywa. Ale w pewnym momencie, chcąc podrapać się po swędzącej szyi, poczułam jakieś włochate stworzenie pod swoimi palcami, co wywołało u mnie niemałą panikę, zważywszy na moją ogólną niechęć do owadów. Po chwili zobaczyłam pszczołę , która martwa już wylądowała na mojej nodze, a szyja zaczęła niesamowicie boleć.




Tak zakończyła się moja krótka wycieczka, której skutki nadal odczuwam... A wnioski, jakie wyciągnęłam z tego zdarzenia/zderzenia z pszczołą spowodowały, że wczoraj, z kolei, w czarnych spodniach i brązowej koszulce cierpiałam katusze, bo może ciemny kolor tak nie przyciąga owadów, ale za to promienie słoneczne...


6 komentarzy:

  1. rozumiem, że wolałabyś mieć stado komarów między zębami, niczym wesoły rowerzysta niż stłuczkę z tą jedną pszczołą....

    swoja drogą też nie lubię owadów błonkoskrzydłych (grupa żądłówki, jak doczytałam :P), niech lepiej trzymają się z dala od ludzi

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się jeździć z zamkniętymi ustami i nie uśmiechać się za szeroko, więc to mi raczej nie grozi :P Częściej natomiast bywam cała oblepiona małymi muszkami i, jeśli już miałabym wybierać, to wolę obranie w muszkowy wzór niż swędzącą od tygodnia szyję :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sądzę, że odpowiedni strój rozwiąże problem, np koszulka rowerowa z odpowiednim kołnierzem, za który nic nie wpadnie. Swoją droga trzeba mieć pecha:D, zwykle pszczołom i innym owadom życie jest miłe:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że od Ciebie, Piotrek, zawsze można liczyć na jakąś profesjonalną radę ;-) Obawiam się, że jednak w tym przypadku to bez znaczenia, bo koszulki z kołnierzem też mają dekoldy :P Pozostaje ewentualnie golf ;-)

    OdpowiedzUsuń